Potop - cytaty
Kolekcja najsłynniejszych cytatów z Potopu - powieści Henryka Sienkiewicza.
– A gdzie ten Piątek?
– Koło Soboty.
– Kpisz, Kiemlicz?
– Jakże bym śmiał, panie pułkowniku!!
Bóg stworzył nieprzyjaciół, aby mężowie wojenni łup z kogo brać mieli.
Choć są różne grzeczne nacje na świecie, przecie Bóg naszą szczególnie w miłosierdziu swoim przyozdobił.
Chwilami wydawało mu się, że kocha tę dziewczynę obok siedzącą więcej niż cały świat, to znów taką do niej odczuwał nienawiść, że zadałby jej śmierć, gdyby mógł – jej, ale zarazem i sobie.
Diabeł się w ornat ubrał i ogonem na mszę dzwoni.
Gdzie ojca nie ma, tam, Pismo mówi: wuja słuchał będziesz.
... i samiście byli świadkami, gdy pana Żyrskiego, człeka znacznego, kazał po majdanie końmi włóczyć za to tylko, że z podjazdem nie dotarł tam, gdzie miał rozkaz. Ze szlachtą, mości panowie, trzeba po ojcowsku, nie po dragońsku... Powiesz mu: „Panie bracie, a bądź łaskaw, a idź”, rozczulisz go, na ojczyznę i sławę wspomniawszy, to ci dalej pójdzie niż dragon, który dla lafy służy.
I tak chwiały się umysły pomiędzy obawą a nadzieją, ciężka niepewność przygniatała dusze ludzkie, gdy nagle położył jej koniec uniwersał Bogusława Leszczyńskiego, jenerała wielkopolskiego, zwołującego pospolite ruszenie szlachty województw poznańskiego i kaliskiego dla obrony granic od grożącej nawały szwedzkiej...
Wszelka wątpliwość znikła. Okrzyk: "Wojna!" rozległ się po całej Wielkopolsce i wszystkich ziemiach Rzeczypospolitej.
Była to nie tylko wojna, ale nowa wojna. Chmielnicki, wspomagany przez Buturlina, srożył się na południu i wschodzie; Chowański i Trubecki na północy i wschodzie, Szwed zbliżał się z zachodu! Ognista wstęga zmieniała się w koło ogniste.
Kraj był jak obóz oblężony.
Ja jestem Kowalski, a to jest pani Kowalska, innej nie chcę.
Jam też nie z soli wyrósł, ani z roli, jeno z tego co mnie boli (...), a boleli mnie Kozacy (...), a teraz boli mnie Szwed.
... kiep ten, kto się swego nazwiska wstydzi.
Kończ... waść! wstydu... oszczędź!
Kupą tu, waszmościowie, kupą!
Mów mi: wuju!
Naści piesku kiełbasy.
Nie bluźń, panie Michale – odpowiedział Zagłoba – bo z woza, byle pora sposobna przyszła, możesz dać nura, z Birż także, a z kulą we łbie ciężko uciekać.
Nie kodź do lasu czypać bzu
I nie wierz kłopcu jak psu!
Bo każdy kłopiec ma w sobie jad,
Kiedy cię kocha, powiedz mu: "at!"
– Noga moja tu więcej nie postanie.
– Co waszmość mówisz?
– Głupiś!
– To już mnie wasza mość powiedział, jakeśmy w tamtą stronę jechali.
– Ociec, prać?
– Prać!
Ofiaruj wasza dostojność królowi szwedzkiemu w zamian Niderlandy.
– Potomne wieki oddadzą nam sprawiedliwość – rzekł Radziejowski.
– Amen! – dokończył wojewoda poznański.
Wtem spostrzegł, że oczy mnóstwa szlachty patrzą i przypatrują się czemuś wyżej, ponad jego głową.
Odwrócił się i ujrzał swego błazna, który wspinając się na palce i trzymając się jedną ręką za odrzwia pisał węglem na ścianie radnego domu, tuż nad drzwiami:
"Mane-Tekel-Fares."
Na świecie niebo pokryło się chmurami i zbierało się na burzę.
Rzeczpospolita sama jest wielka, a rodów w porównaniu do niej nie masz wielkich, jeno małe.
Rzeczpospolita to postaw czerwonego sukna, za które ciągną Szwedzi, Chmielnicki, Hiperborejczykowie, Tatarzy, elektor i kto żyw naokoło. A my z księciem wojewodą powiedzieliśmy sobie, że z tego sukna musi się i nam tyle zostać w ręku, aby na płaszcz wystarczyło; dlatego nie tylko nie przeszkadzamy ciągnąć, ale i sami ciągniemy.
– Skądże... to waść wiesz, że ona... mnie miłuje?
– Bo mam oczy i patrzę, bo mam rozum i miarkuję; teraz zwłaszcza, gdym rekuzę dostał, zaraz mi się w głowie rozjaśniło. Naprzód tedy, gdym po pojedynku przyszedł jej powiedzieć, że jest wolna, bom waćpana usiekł, wnet ją zamroczyło i zamiast wdzięczność mi okazać, całkiem mnie spostponowała; po wtóre, gdy cię tu Domaszewicze dźwigali, to ci głowę jako matka unosiła, a po trzecie, że gdym się jej oświadczył, tak mnie przyjęła, jakby mi kto w pysk dał. Jeśli te racje panu nie wystarczają, to chyba dlatego, żeś przez rozum zacięty i na umyśle szwankujesz.
Sklepu z rozumem nie założysz, bo go na sprzedanie nie posiadasz.
"wielkiej fantazji kawaler, choć gorączka okrutny".
Zdrada! morderstwo! hańba! Jesteśmy Szwecją już, nie Polską! Matkę tam mordują w tym domu!
– A gdzie ten Piątek?
– Koło Soboty.
– Kpisz, Kiemlicz?
– Jakże bym śmiał, panie pułkowniku!!
Bóg stworzył nieprzyjaciół, aby mężowie wojenni łup z kogo brać mieli.
Choć są różne grzeczne nacje na świecie, przecie Bóg naszą szczególnie w miłosierdziu swoim przyozdobił.
Chwilami wydawało mu się, że kocha tę dziewczynę obok siedzącą więcej niż cały świat, to znów taką do niej odczuwał nienawiść, że zadałby jej śmierć, gdyby mógł – jej, ale zarazem i sobie.
Diabeł się w ornat ubrał i ogonem na mszę dzwoni.
Gdzie ojca nie ma, tam, Pismo mówi: wuja słuchał będziesz.
... i samiście byli świadkami, gdy pana Żyrskiego, człeka znacznego, kazał po majdanie końmi włóczyć za to tylko, że z podjazdem nie dotarł tam, gdzie miał rozkaz. Ze szlachtą, mości panowie, trzeba po ojcowsku, nie po dragońsku... Powiesz mu: „Panie bracie, a bądź łaskaw, a idź”, rozczulisz go, na ojczyznę i sławę wspomniawszy, to ci dalej pójdzie niż dragon, który dla lafy służy.
I tak chwiały się umysły pomiędzy obawą a nadzieją, ciężka niepewność przygniatała dusze ludzkie, gdy nagle położył jej koniec uniwersał Bogusława Leszczyńskiego, jenerała wielkopolskiego, zwołującego pospolite ruszenie szlachty województw poznańskiego i kaliskiego dla obrony granic od grożącej nawały szwedzkiej...
Wszelka wątpliwość znikła. Okrzyk: "Wojna!" rozległ się po całej Wielkopolsce i wszystkich ziemiach Rzeczypospolitej.
Była to nie tylko wojna, ale nowa wojna. Chmielnicki, wspomagany przez Buturlina, srożył się na południu i wschodzie; Chowański i Trubecki na północy i wschodzie, Szwed zbliżał się z zachodu! Ognista wstęga zmieniała się w koło ogniste.
Kraj był jak obóz oblężony.
Ja jestem Kowalski, a to jest pani Kowalska, innej nie chcę.
Jam też nie z soli wyrósł, ani z roli, jeno z tego co mnie boli (...), a boleli mnie Kozacy (...), a teraz boli mnie Szwed.
... kiep ten, kto się swego nazwiska wstydzi.
Kończ... waść! wstydu... oszczędź!
Kupą tu, waszmościowie, kupą!
Mów mi: wuju!
Naści piesku kiełbasy.
Nie bluźń, panie Michale – odpowiedział Zagłoba – bo z woza, byle pora sposobna przyszła, możesz dać nura, z Birż także, a z kulą we łbie ciężko uciekać.
Nie kodź do lasu czypać bzu
I nie wierz kłopcu jak psu!
Bo każdy kłopiec ma w sobie jad,
Kiedy cię kocha, powiedz mu: "at!"
– Noga moja tu więcej nie postanie.
– Co waszmość mówisz?
– Głupiś!
– To już mnie wasza mość powiedział, jakeśmy w tamtą stronę jechali.
– Ociec, prać?
– Prać!
Ofiaruj wasza dostojność królowi szwedzkiemu w zamian Niderlandy.
– Potomne wieki oddadzą nam sprawiedliwość – rzekł Radziejowski.
– Amen! – dokończył wojewoda poznański.
Wtem spostrzegł, że oczy mnóstwa szlachty patrzą i przypatrują się czemuś wyżej, ponad jego głową.
Odwrócił się i ujrzał swego błazna, który wspinając się na palce i trzymając się jedną ręką za odrzwia pisał węglem na ścianie radnego domu, tuż nad drzwiami:
"Mane-Tekel-Fares."
Na świecie niebo pokryło się chmurami i zbierało się na burzę.
Rzeczpospolita sama jest wielka, a rodów w porównaniu do niej nie masz wielkich, jeno małe.
Rzeczpospolita to postaw czerwonego sukna, za które ciągną Szwedzi, Chmielnicki, Hiperborejczykowie, Tatarzy, elektor i kto żyw naokoło. A my z księciem wojewodą powiedzieliśmy sobie, że z tego sukna musi się i nam tyle zostać w ręku, aby na płaszcz wystarczyło; dlatego nie tylko nie przeszkadzamy ciągnąć, ale i sami ciągniemy.
– Skądże... to waść wiesz, że ona... mnie miłuje?
– Bo mam oczy i patrzę, bo mam rozum i miarkuję; teraz zwłaszcza, gdym rekuzę dostał, zaraz mi się w głowie rozjaśniło. Naprzód tedy, gdym po pojedynku przyszedł jej powiedzieć, że jest wolna, bom waćpana usiekł, wnet ją zamroczyło i zamiast wdzięczność mi okazać, całkiem mnie spostponowała; po wtóre, gdy cię tu Domaszewicze dźwigali, to ci głowę jako matka unosiła, a po trzecie, że gdym się jej oświadczył, tak mnie przyjęła, jakby mi kto w pysk dał. Jeśli te racje panu nie wystarczają, to chyba dlatego, żeś przez rozum zacięty i na umyśle szwankujesz.
Sklepu z rozumem nie założysz, bo go na sprzedanie nie posiadasz.
"wielkiej fantazji kawaler, choć gorączka okrutny".
Zdrada! morderstwo! hańba! Jesteśmy Szwecją już, nie Polską! Matkę tam mordują w tym domu!